KRAJOBRYS pracownia ogrodu

RHS Chelsea Flower Show 2024

Gdy emocje już opadły i mieliśmy kilka chwil oddechu, złapaliśmy wreszcie perspektywę na tegoroczny Chelsea Flower Show, organizowany w Londynie przez RHS – Royal Horticultural Society – i jesteśmy gotowi do podsumowań.

Przede wszystkim – Chelsea to obfitość. Ten efekt można przyłożyć do wszystkiego co tam znaleźliśmy. Ogromna ilość ludzi, dźwięków, zapachów, kształtów, kolorów i oczywiście roślin. Dla każdego szanującego się introwertyka to zdecydowanie za dużo😉

Jednak najważniejszym elementem były ogrody pokazowe. Całkowicie od siebie różne, a jednocześnie niezwykle jednorodne i spójne w obrębie wyznaczonej im przestrzeni. Każdy z nich opowiadał jakąś zamkniętą historię.

Jedne były jak impresje, jak zatrzymane kadry z filmu. Miało się wrażenie, że jak zamknie się oczy, to znikną. Takim ogrodem był choćby wzorowany na popularnym serialu The Bridgerton Garden (fot. nr 1), wzorcowy ogród japoński mistrza Ishihary, wielokrotnego złotego medalisty targów (fot. nr 2) czy balkon La Mia Venezia (fot. nr 3).

 

Inne ogrody pokazowe miały w sobie coś z wspomnienia. Odtwarzały jakąś konkretną sentymentalną przestrzeń – jak np. The National Garden Scheme Garden, który ochrzciliśmy sobie mianem „białego ogrodu” (fot. nr 4), czy tarasowy The Ecotherapy Garden, z malowniczym kamiennym wodospadem (fot. nr 5).

Większość jednak stanowiła po prostu designerski statement autora. Skierowana była bezpośrednio do widzów i jurorów Chelsea, stawiając na perfekcję i efekt „wow!”. Te ogrody miały zaskakujące rozwiązania i precyzyjnie dopracowane detale. Czuć w nich było kunszt i rozmach, ale myśl przewodnia była raczej drugorzędna. Do takich ogrodów zaliczyliśmy m.in. wirydarzowy St James’s Piccadilly Garden (fot. nr 6), rekonstrukcję ogrodu rzymskiego ufundowaną przez głównego sponsora targów, firmę The Newt in Somerset (for. nr 7) oraz – uwaga! – tegorocznego zwycięzcę nagród People’s Choice i Children’s Choice, mianowicie The Octavia Hill Garden, autorstwa Ann-Marie Powell (fot. nr 8).

Ale były też ogrody, które odważyły się wyjść poza ramy i nagiąć, czy wręcz złamać pewne schematy. Ogrody oparte na błyskotliwych rozwiązaniach czerpiących zarazem z lokalnych tradycji, jak i nowoczesnych technologii. Ogrody o głęboko zakorzenionych ideach ekologicznych i społecznych. Dzięki nim zrozumieliśmy, że ogrody mogą służyć większemu dobru i – dosłownie – zmieniać świat.

Mamy tu konkretnie na myśli niezwykły, dedykowany afrykańskim strefom bez wody Nurturing Garden, z wijącymi się wzdłuż ścieżek, drukowanymi w technologii 3D donicami z terakoty (fot. nr 9) oraz skromny, niepozorny ogród balkonowy The Nobonsai, tworzący zamknięty i samowystarczalny ekosystem (fot. nr 10).

Te grody są naszymi zwycięzcami.
One zostały z nami po powrocie do Polski.

Będzie o nich więcej, w kolejnych postach o Chelsea 😎